Rozpieszczona polską wiosną i latem, a nawet kawałkiem jesieni, z trudem przystosowuję się do jesiennych temperatur. Choć widoki powalają na kolana, zdecydowanie wolę kiedy mi za gorąco niż za zimno.
Robię więc przetwory rozgrzewające, głównie nalewki, w celach leczniczych i prewencyjnych oczywiście. Na patelnie dostały się też maliny. Ponieważ zawsze lubię coś dodać, tym razem poszłam w moje ulubione zioło: werbenę cytrynową. Wyhodowałam ją sama z małej sadzonki kupionej w szkółce. W poprzednich sezonach bez problemu była dostępna u Państwa Jabłońskich, o których można przeczytać w najnowszym numerze FOOD&FRIENDS. Dla mieszkańców Francji, zdobycie werbeny nie powinno być trudne. Tam jest tak popularna jak nasza melisa.
Mam jeszcze zaległy numer Jamiego. Temat przewodni to też lekarstwo na zimno: WE LOVE CURRY czyli wszystko o kuchni indyjskiej i jej wpływach na kuchnię angielską (Jamie's classics wirh a spicy twist). Ten numer jest bardzo dla mnie ;)
MALINY Z WERBENĄ
(przepis własny)
500 g malin
70-100 g cukru trzcinowego (w zależności od słodkości malin)
kilka kropel soku z limonki (dozować na smak)
4 gałązki werbeny cytrynowej
• maliny poddusić na patelni z cukrem przez ok. 10 minut
• dodać całe gałęzie werbeny (ok. 20-25 cm) i dusić na bardzo małym ogniu
• odstawić na godzinę, żeby było więcej aromatu
• po godzinie usunąć gałęzie werbeny
• w razie potrzeby dodać odrobinę soku z limonki
• zagotować i przełożyć do wyparzonych słoików
• zakręcić natychmiast i obrócić do dołu wieczkiem
• po 30 minutach można słoiki postawić normalnie i powinny być prawidłowo zawekowane :)
Podaję do lodów lub wyjadam łyżką.
Ciepła życzę.
Showing posts with label GARDEN. Show all posts
Showing posts with label GARDEN. Show all posts
October 11, 2012
September 4, 2012
POMIDOROWY ZAWRÓT GŁOWY I ZAPASY NA ZIMĘ
![]() |
Copyright • Margotka • ILLUCUCINA |
Gotowanie zdecydowanie mnie relaksuje. To mój najlepszy sposób na stres i odreagowanie. Jest jednak wyjątek... Kiedy przychodzi wrzesień, a ja na gwałt robię zapasy na zimę. Moja kuchnia wygląda jak po wybuchu (bomby pomidorowej), zużywam jeden fartuch dziennie, manicurzystka powinna wtedy brać ode mnie podwójną stawkę, a mój towarzysz ma zakaz zbliżania się do kuchni, a komentarze na temat stanu mojego miejsca TFUrczości kończą się dla niego bardzo niekorzystnie.
Takiej wiosny i lata w Polsce nie pamiętam w całym swoim, niekrótkim już, życiu. Co tydzień myślę, że pogoda jest zbyt piękna, żeby trwała i tak co tydzień ;) Wrzesień zaczął się wyjątkowo onirycznie. Każda część obejścia mojego domu pachnie inaczej. Najintensywniej od strony zdziczałego sadu sąsiadów, gdzie wkrótce będę miała aromaty cydru made in Poland.
Ta aura, temperatura i słońce w dużej ilości są odpowiedzialne za jakość pomidorów.
Na targu u moich dwóch ulubieńców kilka gatunków i każdy tak słodki i dojrzały, że po raz pierwszy prawie nie dosładzałam sosów. Zrobiłam sosy "grubo ciosane"z podłużnych paprykowych i bawolich serc. Skóra schodziła sama bez parzenia. Z tradycyjnych gruntowych, przepuszczonych przez sito do sosów, powstał materiał na wszystko co można w nich zimą udusić. Przerobiłam 25 kilo!
Przepis na pomidory znajduje się pod tym linkiem. W tym roku, dodałam jeszcze drobno posiekaną cebulę cukrową, którą udusiłam na samym początku na oliwie i zrezygnowałam z wina. Przede mną dzień odgruzowywania kuchni, ale spiżarnia pełna.
Ostatnia chwila na ogórki. Udało mi się kupić ostatni rzut gruntowych i mam już ponad 20 słoików kiszonych dziadka Kazika, które bardzo polecam.
Jutro Szczecin, moje miasto. Nie byłam prawie dwa lata... Wstyd! Ciekawe co się zmieniło i czy nadal pieką mój ulubiony chleb. Szczerze mówiąc nawet nie wiem co miałabym w Szczecinie polecić kulinarnie... Mama mi wtedy gotuje ;)
Jeśli robić pomidory to teraz, natychmiast. Potem będą tylko z chłodni. Takie lato może się szybko nie powtórzyć, więc do garów! Przy okazji stałam się jeszcze bardziej ekologiczna, bo wykorzystałam prawie wszystkie słoiki po kupnych specjałach. Bazylia z własnego warzywnika, cytrynowa, wysiana z nasion kupionych w dużym markecie. Polecam na przyszły rok.
A to moje motto na zimę wyryte z sercem przez I LOVE NATURE :)
![]() |
Copyright • Margotka • ILLUCUCINA |
August 3, 2012
TARTA MIGDAŁOWA Z MORELAMI I TYMIANKIEM
![]() |
Copyright • Margotka • ILLUCUCINA |
Ciasto nie jest zbyt mokre, ale całkiem niezłe. Dla doświadczonych: można dodać 1-2 łyżki jogurtu, żeby było bardziej wilgotne. Wypróbuję następnym razem. Im większa foremka tym będzie lepsza proporcja moreli i ciasta. Nie za słodkie, nie za tłuste :)
Połączenie moreli i tymianku nie jest zbyt nowatorskie, ale zawsze sprawdzone. Często robię słoiki z morelami z tymiankiem i cukrem zamiast tradycyjnych konfitur morelowych.
![]() |
Copyright • Margotka • ILLUCUCINA |
(przepis własny)
• 110 g cukru
• 3 jaja
• 150 g mąki pszennej
• 180 g tartych migdałów
• szczypta soli
• 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia (5-6 g)
• 35 g miękkiego masła
• skórka otarta z 2 cytryn
• kilka gałązek tymianku (użyłam cytrynowego)
• 0,5 kg moreli
• cukier trzcinowy do posypania
• olejek pomarańczowy i cytrynowy
– cukier i jaja ubiłam mikserem na bardzo puszystą pianę
– pozostałe suche składniki wymieszałam w osobnej misce i dodałam do jajek z cukrem
– utarłam ręcznie
– dodałam parę listków tymianku, skórkę cytrynową, parę kropel olejków i bardzo miękkie masło
– dalej utarłam ręcznie tak, aby masło dobrze się połączyło
– dużą formę do tart wyłożyłam papierem do pieczenia
– wyłożyłam masę i wcisnęłam do dna połówki moreli skórą do dołu
– posypałam świeżym tymiankiem dla dekoracji i obficie posypałam cukrem trzcinowym wierzch ciasta (najwięcej morele)
– piekłam ok. 50 minut w piekarniku na termoobiegu na 175 stopni (do suchego patyczka)
Jeśli ktoś wypróbuje z jogurtem i będzie nadal OK bez zakalca, proszę o feedback ;)
![]() |
Copyright • Margotka • ILLUCUCINA |
July 5, 2012
DEBIUT WARZYWNICZY
To jest mój pierwszy sezon we własnym ogrodzie, który jeszcze w połowie nim nie jest. Mam klęskę urodzaju... I obiecuję, że już nigdy, po przeczytaniu etykiety na nasionach, nie pomyślę: "rozstaw roślin 30x40 cm... zwariowali? Przecież to nigdy takie wielkie nie będzie..." I tak, mam co chciałam: gąszcz pomidorów, dżunglę liści cukinii i wielowarstwą uprawę, w której przetrwają tylko najwyżsi i najsilniejsi... Na szczęście zioła świetnie sobie radzą i będzie w tym roku sporo nalewki werbenowej. I zaczynam sezon na kwiaty cukinii...
Za rok odrobię lekcje uważniej i z większym zaufaniem do roślinnych instrukcji obsługi.
Jedno się sprawdziło w tym roku:
ziemia z obornikiem to jedyny sposób na dobre i bujne warzywa. Podobno dzięki temu mają smak... I słońce, którego na pewno im nie brakuje.
Za rok odrobię lekcje uważniej i z większym zaufaniem do roślinnych instrukcji obsługi.
Jedno się sprawdziło w tym roku:
ziemia z obornikiem to jedyny sposób na dobre i bujne warzywa. Podobno dzięki temu mają smak... I słońce, którego na pewno im nie brakuje.
May 5, 2012
JAK ZIEMIA UCZYŁA KOBIETĘ POKORY – mój pierwszy ogród
Wychowałam się w bloku, z małym balkonem, na którym do tej pory rodzice sadzą mnóstwo kwiatów. Nigdy nie sądziłam, że grzebanie się w ziemii wciągnie mnie bardziej niż wypady do centrum do dobrej knajpy. Wkrótce zdziczeję kompletnie. Wcześniej niż planowałam... i dobrze.
Od ponad roku mieszkam w domu moich marzeń. Właściwie go sobie wymyśliłam, potem znalazłam i do tej pory nie wiem, jak to się stało, że w nim mieszkam. Dom ma niewielką działkę, ale po pierwszych przymiarkach do jej zagospodarowania, odetchnęłam z ulgą, że nie mam większej. Żeby uniknąć błędów zatrudniliśmy projektantki, aby nasze wyobrażenia, połączone z brakiem wiedzy, nie dały opłakanego rezultatu. Dziewczyny z Giardino, zrobiły piękny projekt po ankiecie bardziej szczegółowej niż wizyta u psychoanalityka. Przypominało mi to wydobywanie tzw. design brief od naszych klientów. Metoda sprawdziła się też na polu projektowania ogrodów. Im precyzyjniej opiszesz parametry i upodobania, tym krótsza droga do przełożenia wyobrażeń niepopartych wiedzą na realny projekt. Mam już plany, rzuty, wizualizacje, dokładne wytyczne, co sadzić, gdzie, w jakiej odległości, jak pielęgnować... Myślę, że realizacja całości potrwa co najmniej dwa lata. Zaczęliśmy od cisów, głogów i tulipanów.
Szachownice zamarzły i nie pokazały się wiosną. Winobluszcz przemarzł pierwszej jesiennej nocy przy -2 C... Wkrótce czeka mnie kolejna walka z chwastami. Pierwszą bitwę wygrały chwasty. Do trawnika daleka droga.
Magnolia: kwiatów sztuk dwie ;) Już za rok powinny być trzy ;)
– "Za ile lat mogę mieć orzechy z tego drzewa?"
– "Za 7 powinny już być"
Ten projekt będzie niezłą lekcją pokory.
Najbardziej spieszę się z warzywnikiem, choć Pani na targu, powiedziała, że ogórki na polu sieje dopiero za tydzień... Nie mam więc wielkiego poślizgu. Znalazłam deski i w przyszłym tygodniu mój Adam Słodowy zaczyna prace. Tymczasem nabieram świadomości i przestaję wyrzucać śmieci organiczne. Wszystkie obierki, ogonki, ogryzki idą do ziemii, gdzie za 4 miesiące posadzę czereśnie. Robienie kompostu będzie już stałym punktem programu i pewnie okaże się, że wywóz śmieci ograniczę do połowy.
Za płotem stary sad, jabłonie zdziczałe, ale kwiatów mają tyle, że tym razem rzeczywistość przeskoczyła wyobrażenia o raju. Nie ruszę się stąd do września.
I coraz bardziej rozumiem ulubione powiedzenie przytaczane przez moją drugą połowę:
“If you are not able to find
the whole world
in one small square of a garden -
do not travel - you are blind”
Nie ostrzegł mnie, że mój ogród zastąpi mi podróże i przestanę za nimi tęsknić jak kiedyś...
Za tydzień pierwsze obrazki z budowy warzywnika. A potem dalsze kroniki ogrodnicze.
Od ponad roku mieszkam w domu moich marzeń. Właściwie go sobie wymyśliłam, potem znalazłam i do tej pory nie wiem, jak to się stało, że w nim mieszkam. Dom ma niewielką działkę, ale po pierwszych przymiarkach do jej zagospodarowania, odetchnęłam z ulgą, że nie mam większej. Żeby uniknąć błędów zatrudniliśmy projektantki, aby nasze wyobrażenia, połączone z brakiem wiedzy, nie dały opłakanego rezultatu. Dziewczyny z Giardino, zrobiły piękny projekt po ankiecie bardziej szczegółowej niż wizyta u psychoanalityka. Przypominało mi to wydobywanie tzw. design brief od naszych klientów. Metoda sprawdziła się też na polu projektowania ogrodów. Im precyzyjniej opiszesz parametry i upodobania, tym krótsza droga do przełożenia wyobrażeń niepopartych wiedzą na realny projekt. Mam już plany, rzuty, wizualizacje, dokładne wytyczne, co sadzić, gdzie, w jakiej odległości, jak pielęgnować... Myślę, że realizacja całości potrwa co najmniej dwa lata. Zaczęliśmy od cisów, głogów i tulipanów.
Szachownice zamarzły i nie pokazały się wiosną. Winobluszcz przemarzł pierwszej jesiennej nocy przy -2 C... Wkrótce czeka mnie kolejna walka z chwastami. Pierwszą bitwę wygrały chwasty. Do trawnika daleka droga.
Magnolia: kwiatów sztuk dwie ;) Już za rok powinny być trzy ;)
– "Za ile lat mogę mieć orzechy z tego drzewa?"
– "Za 7 powinny już być"
Ten projekt będzie niezłą lekcją pokory.
Najbardziej spieszę się z warzywnikiem, choć Pani na targu, powiedziała, że ogórki na polu sieje dopiero za tydzień... Nie mam więc wielkiego poślizgu. Znalazłam deski i w przyszłym tygodniu mój Adam Słodowy zaczyna prace. Tymczasem nabieram świadomości i przestaję wyrzucać śmieci organiczne. Wszystkie obierki, ogonki, ogryzki idą do ziemii, gdzie za 4 miesiące posadzę czereśnie. Robienie kompostu będzie już stałym punktem programu i pewnie okaże się, że wywóz śmieci ograniczę do połowy.
Za płotem stary sad, jabłonie zdziczałe, ale kwiatów mają tyle, że tym razem rzeczywistość przeskoczyła wyobrażenia o raju. Nie ruszę się stąd do września.
I coraz bardziej rozumiem ulubione powiedzenie przytaczane przez moją drugą połowę:
“If you are not able to find
the whole world
in one small square of a garden -
do not travel - you are blind”
Nie ostrzegł mnie, że mój ogród zastąpi mi podróże i przestanę za nimi tęsknić jak kiedyś...
Za tydzień pierwsze obrazki z budowy warzywnika. A potem dalsze kroniki ogrodnicze.
Subscribe to:
Posts (Atom)
Popular Posts
-
Sernik to moje ulubione ciasto. Wolę te klasyczne, raczej lekkie. Wyjątkiem są serniki czekoladowe. Liska zrobiła kiedyś pyszny sernik z b...
-
Placki drożdżowe piekę, odkąd się uparłam, że na Wielkanoc nie będziemy kupować żadnych ciast. I tak piekę jakieś 15 lat... :) Popisowy pla...
-
Szukając koszyków do wypieku chleba trafiłam na sklep , który wygląda na raj... Hert Ul. Odlewnicza 4a 03-231 Warszawa Zamówienia: 02...
-
Od dwóch lat jestem w ciągłej podróży. Zmieniam kuchnie i przystosowuję moje menu do czasu, budżetów, dostępności składników i sprzętu, wiel...
-
© Margotka • Illucucina We Francji jest wiele smaków, lecz spróbujcie znaleźć na ich targach zwykłe śliwki... O twaróg też proszę wszyst...
-
Pierwszy raz widziałam w polskim sklepie marlina (Leclerc na Ursynowie). Konsystencją przypomina tuńczyka, jasny kolor. Podobno nie jest u...
-
Królik to mięso, którego jedzenie wzbudzało u mnie najwięcej wyrzutów sumienia. Jednak po tylu latach wyjazdów do Francji i słuchaniu teks...
-
Gotowe ciasto francuskie to produkt, który zawsze warto mieć w domu (również zamrożone). Ze wszystkich przepisów z ciastem francuskim, t...
-
Mądre książki o zdrowym żywieniu mówią, że najlepiej jest jeść produkty lokalne i sezonowe. W Polsce zimą króluje włoszczyzna, cebula i zi...
-
Nawet latem nie trzeba rezygnować z makaronu. Tę pastę pierwszy raz zaserwował mi Pan R. Nie wiem dokładnie jak ją robił, ale spróbowałam ...