
Wysiłki Mojej Mamy pamiętam do dziś. Pracując na wydziale fizyki, między hodowaniem kryształów robiła mi twaróg. Dzięki dbałości władz państwowych o pracowników naukowych, mleko otrzymywał każdy z nich, jako rekompensatę skutków szkodliwości zawodu :) Nikt mleka oczywiście nie pił, więc moja Mama robiła z niego twaróg, którego smak pamiętam do dziś.
Wczoraj podjęłam próbę zrobienia własnego sera. Efekt wizualny był lepszy niż jego konsystencja, ale mam nauczkę na przyszłość, że mamine sposoby są najlepsze. Z braku dodatkowej butelki świeżego mleka, musiałam pójść na skróty.
Kupiłam mleko od rolnika. Postawiłam w kuchni na kilka dni. Kiedy było prawdziwe zsiadłe, usunęłam wodę i tłuszcz z wierzchu butelki. Przelałam do garnka czyste zsiadłe mleko i gotowałam na bardzo małym ogniu przez ponad 20 minut. Błąd polegał na tym, że proces trwał zbyt długo, przez co twaróg wyszedł zbyt suchy.

SPOSÓB MAMY:
Zsiadłe mleko (może powstać tylko z niepasteryzowanego mleka) zalewamy wrzącym świeżym mlekiem. Wtedy proces robienia sera jest bardzo krótki i twaróg nie jest za suchy. Przelewamy całość na sitko wyłożone gazą, potem wieszamy nad zlewem, aż usuniemy nadmiar wilgoci.

Następnym razem zrobię jak trzeba...