
Chłodnik to potrawa, której brakuje mi najbardziej, gdy jestem poza Polską... może na równi z sernikiem. W Paryżu udało mi się nawet znaleźć koncentrat barszczu i mogłam robić uproszczoną wersję zupy o pięknym kolorze.
Wersja prosta bez botwinki (emigracyjna)
pęczek rzodkiewki
duży ogórek
500 ml jogurtu
500 ml mleka zsiadłego lub kefiru (mogą być produkty mleczne typu bifidus activia)
⅓ butelki koncentratu barszczu (najbardziej lubię Krakus)
2 średnie buraki (gotowane na parze, są dostępne w większości sklepów spożywczych we Francji i w Niemczech, w Polsce np. w sieci Leclerc)
pęczek koperku (im większy tym lepiej)
Warzywa ucieram na tarce na cienkich oczkach. Jogurt i zsiadłe mleko miksuję lekko z koncentratem barszczu, dodaję rzodkiewkę, ogórka, połowę koperku i buraki. Resztę koperku dodaję dopiero przy podaniu, bezpośrednio na talerz.
Wersja pełna niewegetariańska:
pęczek rzodkiewki
duży ogórek
500 ml jogurtu
500 ml mleka zsiadłego lub kefiru
⅓ butelki koncentratu barszczu
pęczek koperku
2 średnie buraki
liście botwinki
plaster boczku wędzonego, surowego
300 ml wody
ząbek czosnku
Gotuję utarte buraki i botwinkę w małej ilości wody na cienkim plastrze wędzonego surowego boczku (wykrajam maksymalnie tłuszcz) z ząbkiem czosnku. Na końcu dodaję koncentrat barszczu i całość studzę. Po ostudzeniu wyjmuję boczek i czosnek, dodaję wywar do jogurtu z kefirem (aby chłodnik był jednolity miksuje odrobinę wywaru z jogurtem i kefirem, a potem dodaję resztę wywaru z burakami i botwinką). Na końcu mieszam z ogórkiem, rzodkiewką i koperkiem.
Ilość koncentratu barszczu zależy od upodobań. Na samym końcu można go trochę dodać jeśli chłodnik nie ma wystarczająco intensywnego smaku i koloru. Sól zawarta w koncentracie powinna wystarczyć. Ponieważ nie używam pieprzu w mojej kuchni nie uwzględniłam go w przepisie.
Smacznego.
