November 29, 2011

TASTE OF CHRISTMAS ZA 4 DNI!

To będzie mój pierwszy raz na Taste of Christmas. Nie wiem czym to się je, ale na pewno się je... Mam nadzieję, że na jedzenie są większe szanse niż na Noble Food & Wine ;) Imprezę zdominuje na pewno Jamie Oliver, choć ja czekam najbardziej na czekoladnika Williama Curleya (w piątek). W sobotę gościem targów będzie Michel Roux Jr.

Szefowie kuchni:
Allan Pickett / Anna Hansen / Antony Worrall Thompson / Atul Kochhar / Ben Tish / Colin Layfield / Eric Lanlard / Francesco Mazzei / Frank Raymond / Gary Rhodes / Hugh Fearnley-Whittingstall / Jamie Oliver / Jean-Christophe Novelli / Jesse Dunford Wood / Jun Tanaka / Lawrence Keogh / Marc de Marquette / Mary Berry / Michel Roux Jr. / Paul A. Young / Rachel Allen / Simon Rogan / Theo Randall / Vivek Singh / Paul Whittick / William Curley / Jane Curran / Alyn Williams / Malcomn John / Catherine Fulvio / Vladamir Niza / Rosie Yeats

Restauracje:
Action Against Hunger / Asia de Cuba / Benares / Rhodes W1 / Roast / The Big Feastival Pop-Up Restaurant / The Cinnamon Club 

Relacja wkrótce.

2-4 grudnia, Londyn.

Więcej informacji na tej stronie

November 28, 2011

DUET Z KOZĄ - GRZANKI Z KOZIM SEREM FIGĄ I GRUSZKĄ

Moja Mama mówi, że najlepszą receptą na świetny związek jest poczucie humoru. Okazuje się, że ta prosta prawda życiowa przenosi się też na wspólne gotowanie.

Prawie miesiąc temu zostałam zaproszona przez Jacob's Creek na gotowanie z kilkoma blogerkami i Karolem Okrasą. Sam szef kuchni gwarantował wieczór pełen śmiechu (choć do kuchni podchodzi bardzo poważnie). Na szczęście polska blogosfera kulinarna kryje kobiety pełne inteligentnego humoru. Ta mieszanka, w połączeniu ze świetnym winem, przyjemną pracą "przy garach" zaowocowała kilkoma naprawdę niezłymi przepisami i zabawnym wieczorem na 22 piętrze z widokiem na Warszawę.

Nie będę wybierać ulubionego przepisu blogerek, bo byłoby to bardzo trudne. Karol powalił mnie na kolana (nie po raz pierwszy) musem z foie gras z pistacjami na pierniku (na zdjęciu pierwsze po lewej) i risottem z pęczaku z orzechami włoskimi i kozim serem, które gotowaliśmy wspólnie. To była czysta przyjemność i mam nadzieję, że przy tym czy innym winie spotkamy się jeszcze nie raz... i nie dwa. Więcej przepisów Karola stworzonych dla Jacob's Creek na tej stronie.

Jeszcze raz dzięki dziewczynom za towarzystwo:
Gosi (FEERIA SMAKÓW), Lorentynie  (PISTACHIO-LO), Dorocie (DOROTA SMAKUJE) oraz Magdzie, Paulinie i Joannie (KLAPSA CZY KONFERENCJA), Panu Tomkowi, który o winach mówić może godzinami i przede wszystkim młodym kucharzom, którzy pod okiem Karola, pilnowali, żebyśmy nie utonęły kulinarnie ;) 

Przygotowałam moje rydze i ulubione grzanki. Przepis na te drugie poniżej.

RUKOLA Z GRZANKAMI Z KOZIM SEREM, FIGĄ I GRUSZKĄ

Rukola

sos winegret z figowym balsamico (dzięki artykułowi Tessy Capponi-Borawskiej już nigdy nie śmiem wymówić tego słowa inaczej niż z akcentem na drugą sylabę :)
płaska łyżka musztardy dijon
2 łyżki figowego balsamico (można oszukać i dać czyste balsamico + łyżeczkę konfitury figowej) - tu Pani Tessa pewnie też by mnie zganiła, że figowego balsamico nie ma... :)
4 łyżki oliwy z oliwek

• winegret zazwyczaj robię w małym słoiczku, który wstrząsam (zawsze większą porcję)

grzanki figowe:
figa pokrojone w cienkie plastry
rolada kozia dojrzewająca (najlepsza jest duża sprzedawana na wagę na stoiskach z dobrymi serami)
świeży tymianek
odrobina masła
białe pieczywo
szynka parmeńska

grzanki gruszkowe:
dojrzała gruszka
rolada kozia dojrzewająca j.w.
świeży tymianek cytrynowy
masło
chleb staropolski (użyłam własnego chleba żytnio-pszennego na zakwasie, z jogurtem i odrobiną kminku, którego nie umiem powtorzyć :)

• pieczywo smaruję masłem (bardzo cienko),
• układam kozi ser (plaster powinien pokrywać prawie cała grzankę),
• ser posypuję tymiankiem i na wierzch układam cienki plaster figi (lub gruszki)
• całość zapiekam w piekarniku aż się lekko zarumienią grzanki w 190C (nie za długo!)
• grzanki figowe przystrajam szynką parmeńską

Podaję z rukolą z odrobiną figowego winegretu.

November 22, 2011

WROCŁAW SECESYJNY

Kiedyś pisałam o secesyjnym Wrocławiu i albumie bardzo mi bliskim, pisała też Liska na White Plate pod tym linkiem. Dobra wiadomośc jest taka, że do 15 grudnia można ten album mieć 25% taniej. Szczegóły na stronie Wydawnictwa oraz na Facebooku.

Teksty Barbary Banaś w języku polskim, angielskim i niemieckim. 

Polecam i będę wdzięczna za podanie dalej tej wiadomości.

November 19, 2011

KRÓLIK W SOSIE MUSZTARDOWO-ŚMIETANOWYM

Królik to mięso, którego jedzenie wzbudzało u mnie najwięcej wyrzutów sumienia. Jednak po tylu latach wyjazdów do Francji i słuchaniu tekstów w stylu mamy krojącej rozbef do 5 letniego syna: "Antoine dodać Ci trochę krwi do sosu?"... stałam się w pełni mięsożerna. Moja ulubiona restauracja codzienna w Paryżu L'Annexe de Montmartre podawała w sezonie zimowym najlepszego królika jakiego jadłam. Od roku, nie widzę go w menu.

Poniżej to co wymyśliłam próbując odtworzyć królika z mojej "stołówki".

KRÓLIK W MUSZTARDZIE, ŚMIETANIE I TYMIANKU Z CUKINIĄ I MARCHEWKĄ
1 kg królika pokrojonego na części (kupuję w Auchan w Piasecznie gdzie często sprzedają świeże kawałki, a prawie zawsze mrożone)
łyżka masła
łyżka oleju rzepakowego lub słonecznikowego
1 ząbek czosnku
1 cebula cukrowa
200 ml białego wina
100 ml wody
250 ml śmietanki 18%
1-1,5  łyżki musztardy gruboziarnistej (à l'ancienne) - francuskiej koniecznie
łyżka tymianku
sól

dodatki:
marchew i cukinia w bardzo cienkich długich plastrach lub piórkach na parze

garnek żeliwny (co najmniej 24 cm)

• nagrzewam garnek żeliwny na płycie indukcyjnej (gaz będzie jeszcze lepszy)
• wrzucam masło i olej,
• układam kawałki królika tak aby mięso jak najbardziej przylegało do garnka, na wierzch wrzucam  cebulę pokrojoną w piórka, smażę pod przykryciem
• uważając aby mięso sie nie przypaliło, tylko lekko zarumieniło, obracam je na drugą stronę i znowu podsmażam
• gdy jest zarumienione posypuję połową tymianku, solę umiarkowanie i zalewam połową wina (100ml), przykrywam
• po ok. 15 minutach dolewam wodę, resztę tymianku, mięso od czasu do czasu obracam
• po ok 10 minutach wyciskam czosnek, dolewam resztę wina (100 ml) i dokładam musztardę
• kiedy wino trochę odparuje (garnek powinien być bardzo rozgrzany) dorzucam śmietankę i lekko mieszam z resztą sosu, bardzo zmniejszam grzanie, a nawet można wyłączyć (rozgrzany garnek powinien wystarczyć)
• w międzyczasie przygotowuję na parze cukinię i marchew (warzywa powinny być lekko chrupkie, tak aby miały intensywny kolor)

Tak naprawdę z mięsami i sosami jest tak, że trzeba próbować. Ja zawsze próbuję sosu w trakcie i wiem czy brakuje wina, soli czy musztardy, a może śmietanki. To samo dotyczy mięsa. Królik może mieć różną wielkość i dlatego podałam bardzo orientacyjne czasy. Trzeba mieć wyczucie kiedy można ruszać z ostatnią fazą.:) Podobno ten przepis sprawdza się z kurczakiem.

November 12, 2011

STAMBUŁ - PRZEWODNIK PRZETRWANIA

O Stambule przed wyjazdem słyszałam głównie słowa zachwytu, że świetne jedzenie, architektura, że nowoczesne dynamiczne miasto... Jednak kolega z mocnym tłem francuskim, narzekał na jedzenie, a rodzimy fotograf z dużą wrażliwością nie tylko wizualną, mówił, że beton, że bez ładu i 5 dni to aż nadto, ale jeśli bardzo musimy, to możemy się przekonać. Podróży nie zazdrościł...
Pomyślałam, że on oczekuje innych wrażeń...
Na miejscu okazało się, że kolega z francuskim tłem miał rację: tanio nie jest, królują kebaby, polotu to nie ma wielkiego ale jest poprawnie. Podwojenie budżetu na wyżywienie nie podwaja doznań smakowych.
Kolega fotograf, również się nie mylił. Beton wlany pomiędzy sypiące się kamienice, mające naśladować secesję, renesans, baroko i koko też nie powalają na kolana, ponieważ są bytem, który nie żyje w symbiozie z niczym. W dodatku jest tylko kopią tego co można obejrzeć w znacznie lepszym wydaniu w Europie .

Kolejnym złudzeniem, lub niedouczeniem, jest klimat. Stambuł nie jest bardzo ciepłym miastem jesienią.  Od drugiej połowy października i na początku listopada jest ok 14 stopni, w nocy ok. 9 lecz wiatry powodują duże różnice odczuwalnych temperatur. Miałam świadomość warunków klimatycznych, lecz przeceniłam swoją garderobę jesienną. 

Najgorszy był chyba ocean badziewia zalewający ulice na każdym kroku. Przysłaniał architekturę współczesną i dawną, "kulturę targową". Tony nikomu niepotrzebnej tandety w połączeniu z tłumami turystów zdominowały krajobraz. Na próżno szukałam przeżyć wizualnych. Przywiozłam kilkanaście kadrów, w porywach. Generalnie ani to Azja ani Europa.



Są jednak pozytywy:
• ludzie są niezwykle mili, bardzo pozytywnie reagują na aparat fotograficzny. Lokalny fryzjer (ta grupa zawodowa jest zdecydowanie przebojem fotograficznym wsród stambulskich tematów), widząc mojego towarzysza robiącego zdjęcia przez szybę nie tylko zapraszał do środka, ale też częstował herbatą.
• na ulicach jest czysto i nie śmierdzi. W porównaniu z naszą "kulturą kulinarną", tureckie kebaby i szybkie dania wynośne, nie wydzielają zapachów starego oleju, ani wątpliwej jakości składników.

• w całym mieście jest mnóstwo toalet publicznych, też bardzo czystych, co po doświadczeniach z Polski można wpisać jako wielki pozytyw wielkiego miasta (temat w sam raz na blog kulinarny)
• miasto jest nieźle skomunikowane. Na przystankach są automaty, w których kupujemy żetony uprawniające do jednego przejazdu bez przesiadki (również tramwajami wodnymi)
• na każdym kroku można się napić świeżo wyciskanego soku z granatów i pomarańczy.

Z kulinarnych doznań polecam zdecydowanie wizytę na targu egipskim tzw. Old Spice Market. Najciekawsze są jego obrzeża. Idąc wzdłuż prawej ściany targu i potem pierwszą w prawo, na samym zakręcie jest sklep producenta kawy MEHMET EFENDI, z długą kolejką, niesamowitym zapachem, obsługą pakującą kawę z prędkością formuły 1. Firma istnieje od 1871 roku.

Skrecając w prawo przy palarni, na przeciwko niej jest najlepsza cukiernia z baklawą jakiej próbowałam: TATLICI SAFA.
 Wchodząc głównym wejściem na targ, i dalej od razu schodami po lewej stronie, jest jedna ze starszych i bardziej znanych restauracji PANDELI, opisana w wielu międzynarodowych przewodnikach. Nie próbowałam, ale wyglądała ciekawie.




































Z przyjaciółmi upatrzyliśmy sobie restaurację VESTA w miejscu bardzo turystycznym (w dzielnicy Beyoglu, 100 metrow od Istiklal Caddesi), lecz z wyśmienitym miejscowym jedzeniem. Najlepsze kotleciki jagnięce, świetne, proste bardzo świeże ryby, bardzo zabawny kelner, i stoliki z ogrzewaniem na zewnątrz. Zaraz przy najbardziej ruchliwej straganowo-restauracyjnej ulicy, lecz warto usiąśc tuż za rogiem, na przeciwko straganu z warzywami. Ważna informacja: zamawiając rybę wystawioną przed restauracją, zapytajcie o jej cenę. Ryby często sprzedawane są na kilogramy.

Dla miłośników szwędania, polecam trasę z Galata Tower ulicą Galip Dede Cadesi, potem tuż przy starym tramwaju od razu wejść na wprost w maleńki zaułek i iść równolegle do Istiklal Caddesi, dalej można wstąpić do Pera Palas (starego hotelu o niewątpliwym uroku) i dalej do Taksim.


Od Placu Taksim najlepiej zejść Siraselviler Caddesi, skręcić w Yeni Yuva ( po lewej będzie aromatyczny biały sklep z olejkami leczniczymi i ziołami Vie en Rose z nieźle zakręconą właścicielką), potem w prawo w Simsirci Sok. Tam pod numerem 6 znajdziecie absolutną perełkę, restaurację DEMETI z obłędnym widokiem na Bosfor, wnętrzem pełnym starych zdjęć w stylu knajpek na Krakowskim Kazimierzu :)

Ceny umiarkowane, jedzenie doskonałe, bardzo miła właścicielka Demet... To był nasz ostatni wieczór i na pewno jeden z lepszych wyborów kulinarnych. Zupełnie nieturystyczny. Wracaliśmy dalej w dół mijając świetne knajpki, bistra i bary pełne nowoczesnej lokalnej ludności.

Ponieważ trudno nie odwiedzić turystycznych atrakcji, szczególnie polecam Cysternę Bazylikową TEREBATAN SARAYI (po drugiej stronie ulicy od AYASOFYA - meczetu, który nie powalił mnie na kolana - poza jej bizantyjskimi mozaikami).

Ciekawy jest błękitny meczet (SULTANAHMET CAMII) i okolice meczetu Sulejmana (SULEYMANIYE CAMII). Muzeum kaligrafii, z którym wiązaliśmy duże nadzieje jest teraz zamknięte z powodu konserwacji.
Grand Bazar ma swój urok ale zdecydowanie w częściach ukytych, mniej uczęszczanych przez tłum niż jego główne alejki.

Wypróbowaliśmy jeszcze knajpę hinduską DUBB polecaną w moim ulubionym przewodniku. Zaraz obok Cysterny Bazylikowej. Koniecznie w porze lunchu, i na pewno na ostatnim piętrze, skąd widok jest wart nawet średniego jedzenia.
Piszę "średniego", ponieważ byliśmy koło godziny 16 a wtedy nie działał już piec tandoori. Curry były tylko poprawne, ale myślę, że dania z tandoori byłyby znacznie lepsze.










Można się przejść nad wodą w okolicach Kumkapi. Nie było źle, ale też nie przesadnie uroczo. Sporo restauracji, które tętnią życiem wieczorami. Na pewno niezłe miejsce na ryby.


Nie wiem czy jeszcze raz zaryzykuję wyjazd do Turcji. Chyba jeśli już, to gdzieś gdzie przyroda zdominuje krajobraz, a ludzie nie będą z dużego miasta... Jeśli macie inne doświadczenia lub wskazówki gdzie Turcja może zachwycić, chętnie poczytam.

November 6, 2011

STAMBUŁ - CO Z TEGO WYSZŁO

 Podróż do tego miasta była wielką nadzieją wizualno-kulinarną. Niestety niespełnioną. Aby opisać tę przygodę potrzeba dużo czasu i będzie to raczej krótka instrukcja przetrwania. ;) Tymczasem to co nie wymaga komentarza, a co dla mnie najbardziej wzruszające w mieście, w którym beton miesza się z zabytkami.
cdn...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Popular Posts