1 maja zupełnie nie ma konotacji komunistycznych. Tutaj tradycyjnie adoratorzy dekorują młode brzózki kolorową bibułą i imieniem wybranki i w nocy zakradają się i wtykają drzewo przy jej domu. Z lokalnych źródeł wiem, że często tradycja przybiera mało romantyczny obrót, bo adoratorzy dokonują czynności tych pijani w trupa ;)
Z powodów zawodowych wylądowałam w biurze w dużym studiu filmowym przy Ikei. Myślałam, że będę skazana na tamtejszą stołówkę przez półtora miesiąca, a tu niespodzianka. Trzy minuty drogi od studia są włoskie delikatesy ANDRONACO, a właściwie market, dość spory, a przy nim stołówka... Obsługują tylko Włosi z właściwym dla siebie gwarem. Nie jadłam tak pysznych steków od dawna, a ich ośmiornica smakuje jak nad morzem, niebałtyckim bynajmniej ;) Do domu kupuję tiramisu (lub jak kto woli teramisiu). Żyć nie umierać.
Po pracy wsiadam na rower i robię objazd okolicznych terenów zielonych. Za rok nie chcę już spędzać zimy w naszym klimacie. Choć po ciężkich 6 miesiącach zimna, uczucie pierwszych ciepłych wieczorów jest jak .... To nie jest blog erotyczny... :)
Po takich obiadach wieczorem mam siłe jedynie na sałaty. Nauczyłam się robić kuriozalne mieszanki, których podstawą jest zawsze ten sam sos:
• płaska łyżeczka musztardy Dijon
• łyżka balsamico
• 3 krople lekkiego miodu
• 2-3 łyżki oliwy cytrynowej
Wszystkie składnikimieszkam na dnie miski, najpierw bez oliwy, którą dodaję na końcu
W misce mieszam wszystko co lubię, nawet marchewkę. Wersja kompletna:
• mieszanka dobrych sałat (najlepiej z roszponka i rukolą)
• kilka dojrzałych pomidorów koktajlowych
• 2 plastry dobrej szynki parmeńskiej podarte na strzępy
• 1 marchewka w cienkich plasterkach
• 4 małe korniszony miodowe
• kilka pokruszonych grudek sera w stylu fety (używam koziej lub owczo koziej) - bez sera też można, ważne żeby nie było go za dużo, bo zdominuje smak
Do tego lampka vino rosso i "teramisiu", na koniec.... dobry film przed snem i kubek ciepłej herbaty... Ale o herbatach jeszcze berlińskich wkrótce.
