Bez zbędnego wstępu.
Z 1 litrem w dzbanku, można zatarasować balkon na pół dnia.
LEMONIADA IMBIROWA Z MELISĄ
100 g cukru trzcinowego
250ml wrzątku
750 ml schłodzonej niegazowanej wody źródlanej
10 g świeżego utartego drobno imbiru
4 gałązki melisy
sok z 1/2 cytryny
sok z 1 limonki
plastry limonki
• cukier zalałam wrzątkiem i poczekałam aż się rozpuści
• w litrowym dzbanku: utarty imbir, sok z limonki i cytryny
• ciepły syrop cukrowy wlałam do dzbanka
• uzupełniłam zimną wodą i lodem
• dodałam gałązki melisy i plastry limonki
I basta...
June 23, 2011
June 21, 2011
SZPARAGI, JAPOŃSKI MAKARON I POMARAŃCZOWO-ESTRAGONOWY SOS
Przeszukałam tony książek i blogów, bez skutku i inspiracji... Przy szparagach
większość powtarza sprawdzone składniki: jajko, parmezan, szynkę parmeńską. To na pewno pyszne, ale po klasycznej tarcie chciałam zaszaleć. To był odważny eksperyment, ale podobno udany.
SZPARAGI, JAPOŃSKI MAKARON I POMARAŃCZOWO-ESTRAGONOWY SOS
200 g japońskiego makaronu zielonego
tarty parmezan lub peccorino
pęczek zielonych szparagów
SOS:
20 g masła
200 ml wytrawnego białego wina
150 ml rosołu (nawet najlepszy z kostki się nie nada... :)
150 ml śmietanki 18%
łyżka soku z cytryny + skórka z 1/2 cytryny
sok i skórka z 1/3 pomarańczy
sól
mała cebula cukrowa
duża garść świeżego estragonu
• cebulkę poddusić na maśle,
• gdy będzie miekkawa zalać winem, bulionem, sokami i skórką z owoców
• na dość mocnym grzaniu zredukować płyn o połowę
• dodać powoli śmietankę, estragon i lekko poddusić
• szparagi: oderwać końcówki "na wyczucie", pokroić łodygi w ok. 3 cm kawałki, zostawiają dużo dłuższe kawałki z główką, ugotować na parze (na chrupko)
• makaron ugotować (ok. 3 minut), odcedzić
• wrzucić do sosu, szybko wymieszać i wyłożyć na talerze
• przystroić szparagami i serem
większość powtarza sprawdzone składniki: jajko, parmezan, szynkę parmeńską. To na pewno pyszne, ale po klasycznej tarcie chciałam zaszaleć. To był odważny eksperyment, ale podobno udany.
SZPARAGI, JAPOŃSKI MAKARON I POMARAŃCZOWO-ESTRAGONOWY SOS
200 g japońskiego makaronu zielonego
tarty parmezan lub peccorino
pęczek zielonych szparagów
SOS:
20 g masła
200 ml wytrawnego białego wina
150 ml rosołu (nawet najlepszy z kostki się nie nada... :)
150 ml śmietanki 18%
łyżka soku z cytryny + skórka z 1/2 cytryny
sok i skórka z 1/3 pomarańczy
sól
mała cebula cukrowa
duża garść świeżego estragonu
• cebulkę poddusić na maśle,
• gdy będzie miekkawa zalać winem, bulionem, sokami i skórką z owoców
• na dość mocnym grzaniu zredukować płyn o połowę
• dodać powoli śmietankę, estragon i lekko poddusić
• szparagi: oderwać końcówki "na wyczucie", pokroić łodygi w ok. 3 cm kawałki, zostawiają dużo dłuższe kawałki z główką, ugotować na parze (na chrupko)
• makaron ugotować (ok. 3 minut), odcedzić
• wrzucić do sosu, szybko wymieszać i wyłożyć na talerze
• przystroić szparagami i serem
June 20, 2011
TARTA SZPARAGI KOZI SER
Sezon szparagowy zaczął się dla mnie bardzo interesującym spotkaniem organizowanym przez firmę Miele z Tessą Capponi-Borawską, która opowiedziała o szparagach w taki sposób, że powinna o nich napisać książkę. Potem było risotto ze szparagami i dalsze opowieści.
Rzadko sięgam po szparagi, bo nigdy nie miałam na nie pomysłu. Zainspirowana szparagowym spotkaniem w dobrym towarzystwie, zaczęłam od klasycznego połączenia. Awangarda wkrótce...
TARTA Z KOZIM SEREM I SZPARAGAMI
• 1 opakowanie ciasta francuskiego (użyłam Blikle - szkoda tylko że nie jest okrągłe)
• 1 żółtko, 1 jajko
• 150 ml śmietanki 18%
• pęczek zielonych szparagów
• kilka pomidorów koktajlowych
• 200 g dojrzewającego sera koziego
• sól
• garść estragonu (liście)
Ciasto ułożyłam w okrągłej foremce razem z pergaminem, w który było zwinięte. Podpiekłam w 190 stopniach przez chwilę. Jajka roztrzepałam ze śmietanką. Na ciasto ułożyłam połowę szparagów (wcześniej lekko ugotowanych na parze*), ser kozi w kawałkach, zalałam mieszanką jajek, śmietany, soli i estragonu, wierzch udekorowałam kilkoma szparagami i pomidorkami (skórą do dołu). Całość piekłam ok. 25 minut na termoobiegu w temperaturze 190 stopni (aż farsz powiększy swoją objętość i lekko się zarumieni).
Drugą połowę szparagów ugotowanych na chrupko na parze podałam obok tarty z odrobiną oliwy.
* od gospodyni szparagowego spotkania nauczyłam się banalnej rzeczy, ale jak przydatnej: szparagów zielonych nie obieramy, a końcówki odłamujemy na wyczucie, a nie obcinamy... DZIAŁA!
Rzadko sięgam po szparagi, bo nigdy nie miałam na nie pomysłu. Zainspirowana szparagowym spotkaniem w dobrym towarzystwie, zaczęłam od klasycznego połączenia. Awangarda wkrótce...
TARTA Z KOZIM SEREM I SZPARAGAMI
• 1 opakowanie ciasta francuskiego (użyłam Blikle - szkoda tylko że nie jest okrągłe)
• 1 żółtko, 1 jajko
• 150 ml śmietanki 18%
• pęczek zielonych szparagów
• kilka pomidorów koktajlowych
• 200 g dojrzewającego sera koziego
• sól
• garść estragonu (liście)
Ciasto ułożyłam w okrągłej foremce razem z pergaminem, w który było zwinięte. Podpiekłam w 190 stopniach przez chwilę. Jajka roztrzepałam ze śmietanką. Na ciasto ułożyłam połowę szparagów (wcześniej lekko ugotowanych na parze*), ser kozi w kawałkach, zalałam mieszanką jajek, śmietany, soli i estragonu, wierzch udekorowałam kilkoma szparagami i pomidorkami (skórą do dołu). Całość piekłam ok. 25 minut na termoobiegu w temperaturze 190 stopni (aż farsz powiększy swoją objętość i lekko się zarumieni).
Drugą połowę szparagów ugotowanych na chrupko na parze podałam obok tarty z odrobiną oliwy.
* od gospodyni szparagowego spotkania nauczyłam się banalnej rzeczy, ale jak przydatnej: szparagów zielonych nie obieramy, a końcówki odłamujemy na wyczucie, a nie obcinamy... DZIAŁA!
June 16, 2011
TATAR BEZ CEBULI
Tatara zaczęłam jadać dość późno. Dopiero we Francji odkryłam jak smakuje dobrej jakości wołowina i tak zaczęłam znowu jeść mięso. Tatar kojarzył mi się z surowym jajkiem, cebulą i ogórkiem. Cebuli surowej nie trawię, jajko surowe też nie należy do moich ulubionych... Francuska wersja tatara jest lekko słodka, lekko ostra... Tutaj moja wersja - wypadkowa wszystkiego co najlepsze z tatarów jakie jadłam do tej pory, czyli:
• polskie ogórki
• francuska musztarda
• włoskie balsamico
• wódka dębowa za przykładem Waldemara
i wiecznie pyszne pomidory...
TATAR
• 350 g wołowiny mielonej lub drobno posiekanej (używam wyłącznie dobrej jakości pierwszej krzyżowej)
• 25 ml wódki (użyłam dębowej)
• 2 duże łyżki ostrej musztardy Dijon (najlepiej orginalnej francuskiej, w Polsce polecam Develeya lub firmową Dijon marki Carrefour)
• łyżka majonezu najlepiej domowego + łyżeczka koncentratu pomidorowego (lub 2 łyżki sosu do hamburgerów - ja używam w chwilach lenistwa np. Develeya , a we Francji dowolnego, wszystkie były dobre - wiem, wiem profanacja, ale to naprawdę dobrze gra ;)
• 1-2 łyżki kaparów (najlepsze są te duże pokrojone w kostkę)
• 3 ogórki nie za bardzo ukiszone lub małosolne (dobrej jakości)
• łyżka gęstego balsamico figowego (crema di balsamico też będzie dobre)
• 2 łyżki pokrojonych drobno pomidorów koktajlowych
Wódka powoduje, że mięso lekko się ścina dlatego daję ją na początku, potem widelcem mieszam resztę składników. Zawsze próbuję i ewentualnie dorzucam jeszcze trochę musztardy... Musztarda, jest naprawdę bardzo ważna, dlatego nie można dodawać niczego co nie smakuje jak rasowa dijon.
Podaję zawsze z miską sałaty z dobrym winegretem.
June 8, 2011
SIELAWA KOLENDRA BELLA MAMAŁYGA
Zamiast naszyjnika przywiózł wędzoną sielawę i całego węgorza... Gości za mało żeby przerobić całą dostawę... Szybka akcja mamałyga.
LEKKA PASTA Z WĘDZONEJ SIELAWY ZE ŚWIEŻĄ KOLENDRĄ
250g wędzonej sielawy (bez skóry i ości)
2 łyżki jogurtu greckiego
sok z połowy limonki
3 DUŻE łyżki posiekanej kolendry
zmiksowałam malakserem i gotowe.
Może z Włoch przywiezie kiedyś trufle...
LEKKA PASTA Z WĘDZONEJ SIELAWY ZE ŚWIEŻĄ KOLENDRĄ
250g wędzonej sielawy (bez skóry i ości)
2 łyżki jogurtu greckiego
sok z połowy limonki
3 DUŻE łyżki posiekanej kolendry
zmiksowałam malakserem i gotowe.
Może z Włoch przywiezie kiedyś trufle...
June 3, 2011
VENEZIA
Wenecja jest znośna jedynie na początku i na koniec sezonu, a najlepiej zupełnie poza nim... Moja najpiękniejsza podróż do Wenecji była w marcu, 2 dni po karnawale; jeszcze zbyt zimno na turystów, a już po karnawałowych maskach weneckich wśród ludzi przebranych za postaci Disneya. To było kilka lat temu, pusto, piękne światło... Pamiętam też Wenecję w ostatnią sobotę karnawału, miałam 20 lat i zaczynałam fotograficzną przygodę. Oprócz tłumu, wilgoć od stóp (wpadłam po kolana do kanału razem z aparatem na statywie).
Tym razem Wenecja była planowana z dnia na dzień, pociągiem, z jednym noclegiem, bo blisko, bo jak można nie wstąpić. I było CIUDOWNIE. To był 4 dzień naszej podróży i włoski akcent całkowicie zdominował język ojczysty. Rozumiałyśmy się jedynie nawzajem, Włosi myśleli, że mówimy tajemniczym dialektem a Polacy, że nam ostro odbiło. Na szczęście to odbicie towarzyszy nam czasem do dziś, choć wróciłyśmy z Włoch dokładnie miesiąc temu.
Jest prosty sposób, aby Wenecja była bardzo przyjemna:
omijać San Marco, Rialto, Accademia... skręcać dokładnie w odwrotną uliczkę niż tłumy turystów. Okazuje się, że Wenecja jest pusta, bo turyści poruszają się w porywach 3 głównymi trasami.
Kulinarnie miasto jest ryzykowne, choć najlepiej żywić się prosciutto San Daniele, serem i winem. My skorzystałyśmy z polecenia koleżanki z Italianissimy i choć tanio nie było, bo coperto, servizio i srizio... było warto. Miejsce jest niedaleko Rialto, na placyku obok sporo ludzi, a w Circolo La Buona Forchetta siedzi tylko właścicielka i rozgadane starsze panie pijące prosecco. Prosecco według I było rewelacyjne, moje czerwone wino na kieliszki również... Talerz grilowanych owoców morza i ryb prosty, świeży i z duszą... potem zrozumiałam dlaczego.
Po rybach nie mogłam sobie darować, że nie wzięłam spaghetti alle vongole (czyli spagetti z przegrzebkami) i spytałam czy mogę pół porcji i o zgrozo primo po secondo... No problemo oczIwiście (włoski akcent obowiązkowy) :) Było najlepsze jakie jadłam, a tajemnica duszy ujawniła się przy podaniu talerza makaronu. Danie przyniósł mi kucharz, pan w średnim wieku o ciepłych oczach i CIUDOWNYM uśmiechu. Brzmi jak opowieść z taniej beletrystyki, ale na szczęście prawdziwych wrażeń nie da się opisać słowem i dzięki temu trzeba wracać, żeby przeżyć raz jeszcze i nie zapomnieć. Rozczarowaniem był jedynie deser, choć ładnie wyszedł... na zdjęciu.
Drugie magiczne miejsce, które odkryłam dzięki towarzyszowi podróży lata temu, a on jeszcze dawniej... to ENOTECA CANTINONE "Gia Schiavi" Dorsoduro - 992 Fondamenta San Trovaso. Bardzo blisko Accademia, winiarnia i kilka małych kanapek, niestety dotarli już tam turyści amerykańscy przekrzykujący nawet włoski gwar.
Zawsze piję tam fragolino bianco... to taki słodki "muscat" z winogron odmiany fragolino, które smakują jak truskawki :) Można kupić na butelki, ale trzeba o nim wiedzieć.
Jeśli poprosimy, starszy Pan, przyniesie z zaplecza, naklei malutką etykietę... Nic więcej, ale miejsce obowiązkowe, nawet 2 razy dziennie.
O kawie pisać nie umiem, bo nie piję. Według I niezła była ta i tu:
I jeszcze BURANO. Nie mylić z Murano... To już nie restauracja a wyspa; pusta i kolorowa. Pojechałyśmy vaporetto, bardzo długo, ale warto było. 3 miejscowych, 23 stopnie o 21.00, feria kolorów. To miejsce polecam właśnie nocą. Nie przyjeżdża tam wtedy nikt poza miejscowymi...
Potem vaporetto na Fondamenta Nuove i nocny spacer do hotelu, po drodze grappa di moscato.
Pociąg polecam, tym bardziej do Wenecji. Choćby dla widoków...
Następna stacja Bolonia...
Tym razem Wenecja była planowana z dnia na dzień, pociągiem, z jednym noclegiem, bo blisko, bo jak można nie wstąpić. I było CIUDOWNIE. To był 4 dzień naszej podróży i włoski akcent całkowicie zdominował język ojczysty. Rozumiałyśmy się jedynie nawzajem, Włosi myśleli, że mówimy tajemniczym dialektem a Polacy, że nam ostro odbiło. Na szczęście to odbicie towarzyszy nam czasem do dziś, choć wróciłyśmy z Włoch dokładnie miesiąc temu.
Jest prosty sposób, aby Wenecja była bardzo przyjemna:
omijać San Marco, Rialto, Accademia... skręcać dokładnie w odwrotną uliczkę niż tłumy turystów. Okazuje się, że Wenecja jest pusta, bo turyści poruszają się w porywach 3 głównymi trasami.
Kulinarnie miasto jest ryzykowne, choć najlepiej żywić się prosciutto San Daniele, serem i winem. My skorzystałyśmy z polecenia koleżanki z Italianissimy i choć tanio nie było, bo coperto, servizio i srizio... było warto. Miejsce jest niedaleko Rialto, na placyku obok sporo ludzi, a w Circolo La Buona Forchetta siedzi tylko właścicielka i rozgadane starsze panie pijące prosecco. Prosecco według I było rewelacyjne, moje czerwone wino na kieliszki również... Talerz grilowanych owoców morza i ryb prosty, świeży i z duszą... potem zrozumiałam dlaczego.
Po rybach nie mogłam sobie darować, że nie wzięłam spaghetti alle vongole (czyli spagetti z przegrzebkami) i spytałam czy mogę pół porcji i o zgrozo primo po secondo... No problemo oczIwiście (włoski akcent obowiązkowy) :) Było najlepsze jakie jadłam, a tajemnica duszy ujawniła się przy podaniu talerza makaronu. Danie przyniósł mi kucharz, pan w średnim wieku o ciepłych oczach i CIUDOWNYM uśmiechu. Brzmi jak opowieść z taniej beletrystyki, ale na szczęście prawdziwych wrażeń nie da się opisać słowem i dzięki temu trzeba wracać, żeby przeżyć raz jeszcze i nie zapomnieć. Rozczarowaniem był jedynie deser, choć ładnie wyszedł... na zdjęciu.
Drugie magiczne miejsce, które odkryłam dzięki towarzyszowi podróży lata temu, a on jeszcze dawniej... to ENOTECA CANTINONE "Gia Schiavi" Dorsoduro - 992 Fondamenta San Trovaso. Bardzo blisko Accademia, winiarnia i kilka małych kanapek, niestety dotarli już tam turyści amerykańscy przekrzykujący nawet włoski gwar.
Zawsze piję tam fragolino bianco... to taki słodki "muscat" z winogron odmiany fragolino, które smakują jak truskawki :) Można kupić na butelki, ale trzeba o nim wiedzieć.
Jeśli poprosimy, starszy Pan, przyniesie z zaplecza, naklei malutką etykietę... Nic więcej, ale miejsce obowiązkowe, nawet 2 razy dziennie.
O kawie pisać nie umiem, bo nie piję. Według I niezła była ta i tu:
I jeszcze BURANO. Nie mylić z Murano... To już nie restauracja a wyspa; pusta i kolorowa. Pojechałyśmy vaporetto, bardzo długo, ale warto było. 3 miejscowych, 23 stopnie o 21.00, feria kolorów. To miejsce polecam właśnie nocą. Nie przyjeżdża tam wtedy nikt poza miejscowymi...
Potem vaporetto na Fondamenta Nuove i nocny spacer do hotelu, po drodze grappa di moscato.
Pociąg polecam, tym bardziej do Wenecji. Choćby dla widoków...
Następna stacja Bolonia...
Subscribe to:
Posts (Atom)
Popular Posts
-
Sernik to moje ulubione ciasto. Wolę te klasyczne, raczej lekkie. Wyjątkiem są serniki czekoladowe. Liska zrobiła kiedyś pyszny sernik z b...
-
Placki drożdżowe piekę, odkąd się uparłam, że na Wielkanoc nie będziemy kupować żadnych ciast. I tak piekę jakieś 15 lat... :) Popisowy pla...
-
Szukając koszyków do wypieku chleba trafiłam na sklep , który wygląda na raj... Hert Ul. Odlewnicza 4a 03-231 Warszawa Zamówienia: 02...
-
Od dwóch lat jestem w ciągłej podróży. Zmieniam kuchnie i przystosowuję moje menu do czasu, budżetów, dostępności składników i sprzętu, wiel...
-
© Margotka • Illucucina We Francji jest wiele smaków, lecz spróbujcie znaleźć na ich targach zwykłe śliwki... O twaróg też proszę wszyst...
-
Pierwszy raz widziałam w polskim sklepie marlina (Leclerc na Ursynowie). Konsystencją przypomina tuńczyka, jasny kolor. Podobno nie jest u...
-
Królik to mięso, którego jedzenie wzbudzało u mnie najwięcej wyrzutów sumienia. Jednak po tylu latach wyjazdów do Francji i słuchaniu teks...
-
Gotowe ciasto francuskie to produkt, który zawsze warto mieć w domu (również zamrożone). Ze wszystkich przepisów z ciastem francuskim, t...
-
Mądre książki o zdrowym żywieniu mówią, że najlepiej jest jeść produkty lokalne i sezonowe. W Polsce zimą króluje włoszczyzna, cebula i zi...
-
Nawet latem nie trzeba rezygnować z makaronu. Tę pastę pierwszy raz zaserwował mi Pan R. Nie wiem dokładnie jak ją robił, ale spróbowałam ...