September 8, 2009

AU PLAISIR DES YEUX czyli mój stolik na zakręcie



Do Orange nie dotarłam. Zawsze obawiam się powrotów do zaczarowanych miejsc, bo nic nie smakuje tak jak ten pierwszy raz... (tak twierdzi mój doświadczony towarzysz podróży – jak ładnie określa tę niezbędną funkcję w życiu Liska;). W tym roku odwiedziłam jednak ponownie dwa miejsca wspomnień. Dzisiaj o pierwszym z nich: Aux Plaisir des Yeux czyli dla przyjemności oczu ale też podniebienia. Simiane-la-Rotonde to jedna z wielu prowansalskich wiosek średniowiecznych na wzgórzu. Zwiedzić w niej można pozostałości XI-wiecznego zamku i zjeść lunch przy małym stoliku na zakręcie kamiennej uliczki. Właściciele sprzedają miejscowe specjały: oliwy, alkohole, zioła, olejki lawendowe oraz serwują tarty słodkie i słone. W tym roku wzbogacili ofertę o „plat du jour”, które było pyszne. Nazwali to moussaka, ale nie było w niej ziemniaków i beszamelu (na szczęście!). Zapieczone mięso mielone pod koszulką bakłażanowo-pomidorowo-ziołową. Do tego lampka wina, pastis... i czas staje w miejscu. W Simiane jest też turystyczna knajpka na zabytkowym tarasie lecz ja zawsze wybieram mój stolik na zakręcie.



Jeśli zajedziecie kiedyś w te strony, koniecznie odwiedźcie kopalnie ochry w Roussillon. A potem kolacja w Bar des Couleurs na placyku na wzgórzu (chyba nie pomyliłam nazwy, choć trudno mi namierzyć dokładne dane w Internecie;). Mają przyjemny taras z ładnym światłem o zachodzie słońca.

Vive la Provence!

2 comments:

Gosia said...

piekne miejsca,zazdroszcze ogladania tych cudeniek....
Pozdrawiam :)

lo said...

Jakie piękne wspomnienia przywołałaś i jak pięknie o tym opowiadasz. No i te zdjęcia. W Prowansji byliśmy 3 lata temu, a obrazy, wspomnienia i zapachy są wciąż w nas. Pozdrawiam.
Lo

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Popular Posts