Dzisiaj zdecydowanie nowości z działu ILLU. Mam tak dużo pracy, że nie wyrabiam się zupełnie z wpisami, a wrażeń mam na kilka tygodni. W sobotę też kolejne fotokulinaria, a ja wciąż nie mogę się zdecydować co ugotować uczestnikom. Żywienie zbiorowe jest wielkim wyzwaniem, szczególnie grupy o wyrafinowanym podniebieniu. Planuję w sobotę rano mój targ. Zamówiłam już pomidory u rolnika i na pewno będzie coś w czerwieni.
Berlin, to jedno z moich ulubionych miast na kulturalne wypady weekendowe. Tak też było tym razem. Mimo skrupulatnych notatek, kompletnie pomyliłam godziny otwarcia Martin Gropius Bau i przegapiłam, podobno świetną, wystawę Diane Arbus. Dla tych, którzy są na miejscu i jeszcze nie zobaczyli – wystawa czynna do 24 września.
W Camera Work, którą bardzo lubię jako miejsce, wystawa Romney Müller-Westernhagen, żony niemieckiej wersji Stana Borysa. Niestety fotografie daleko odbiegały od poziomu prezentowanych tam zwykle prac. Na szczęście wkrótce zmiana ekspozycji.
Perełką absolutną okazały się dwie główne wystawy miejscu bardzo ważnym na fotograficznej mapie Berlina, Co-Berlin. Edward Burtynski (niestety wystawa już zamknięta), artysta pochodzący z Kanady, którego prace świetnie imitują realistyczne malarstwo i zupełnie były przeze mnie dotychczas ignorowane. Błąd! Burtynski od lat, dokumentuje krajobrazy industrialne, miejskie, ale też przyrodę (co odkryłam dopiero podczas wystawy). Duże wydruki, które robią naprawdę piorunujące wrażenie nie były z pewnością przerostem formy nad treścią. To przykład artysty, bardzo konsekwentnego, który w całej swej twórczości opisuje cenę naszych współczesnych wygód, którą płaci za nas matka natura. Paradoks polega na tym, że obrazy autora są tak piękne i estetyczne, że nie postrzegamy ich jako odwzorowanie swojego niszczenia świata. Mało tego, chętnie patrzyłabym na wielki parking pod supermarketem powieszony w moim pokoju... Wystawa jest jedną z niewielu z dziedziny fotografii, które tak bardzo oddziaływują w oryginale. Tego co widziałam w galerii nie odda żaden album, wirtualne muzeum, ani galeria prac w internecie. Podobne odczucia miałam tylko raz, po obejrzeniu wystawy Ivana Pinkavy w praskim Rudolfinum w 2004 r. To trochę tak jak z genialną literaturą, która istnieje w pełnym wymiarze tylko w swoim medium i nie da się z niej zrobić dobrego filmu (najlepszym przykładem jest "Nieznośna lekkość bytu" Kundery, zmasakrowana w 1988 przez Philipa Kaufmana (reżysera Indiana Jones!). Czytając tę książkę, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że nie da jej się przełożyć na film. I na razie się nie udało ;)
Erwin Blumenfeld. American Vogue. March 1945 © Conde Nast |
Clifford Coffin. American Vogue. June 1949 © Conde Nast |
Wrzesień to piękny miesiąc na weekend w Berlinie. Przy okazji można poszwędać się w okolicach Kolvitz Platz na Prenzlauer Bergu, a na Mitte pójść do słynnego Monsieur Vuonga lub wypić drinka na tyłach industrialnych budowli w ekskluzywnym klubie nocnym i niezłej restauracji Spindler un Klatt nad rzeką w dzielnicy Kreuzberg.
© Margotka • Illucucina |
CO-BERLIN w budynku starej poczty na Mitte obok pięknej synagogi
Postfuhramt
Oranienburger Straße 35/36
10117 Berlin
Pozostałe adresy pod linkami w tekście.
Zdjęć tym razem niewiele, ale nie na fotografii świat stoi :)
5 comments:
!!! za tydzień będę w Berlinie, może uda mi się nawiedzić miesca kulinarne :) dzięki za adresy, super :) pozdrowienia :)
Magda, Wejdz sobie jeszcze w zakladke Berlin, bo pisalam o nim wsześniej. Nie ma juz chyba tylko Manstein Cafe i Kochlust niestety... :) Wystawe w Co/Berlin odwiedz koniecznie. Jest 10 minut spacerem od Vuonga ;)
Polecam Wam książkę "Cool Berlin" tam jest wiele modnych lokali i gorących adresów. Berlin to niesamowite miasto, choć często nie jest doceniane przez ludzi. Powinniśmy korzystać z tego, że jest tak blisko naszej granicy :)
Czekam na kolejne zdjęcia!
Z pozdrowieniami,
E.
Małgosiu, raz jeszcze dziekuje za pyszne sobotnie kucharzenie. Na pewno skorzystam (nie raz) z przepisu na libanski humus oraz crumble:)
Patka, Dziękuje za miłe słowa. Do zobaczenia w przyszłości na fotokulinarnych ścieżkach :)
Post a Comment