Były inne niż zwykle, jak zawsze w naszej rodzinie...
Jedno z nas chore, drugie bez inspiracji w kuchni, ale miło i spokojnie, z toną książek i godzinami nowej muzyki. Inspiracja kulinarna przyjdzie bez okazji.
Między książkami upiekłam dwa chleby ze strony Liski. Piwny.
Ciekawy i piękny, choć nie należy do moich ulubionych. Brakuje mi w nim lekkiego kwasu (bo niby skąd) i za dużo w nim gorzkiej nuty. Upiekłam więc drugi chleb z tej samej strony, ale zanim zrobiłam zdjęcie, zniknął... Upiekę go znowu z kilkoma modyfikacjami i napiszę wtedy o nim, bo to idealny chleb dla niecierpliwych.
Chleba będzie pewnie na blogu coraz więcej, z powodu nowych książek na mojej półce:
BREAD • Jeffrey Hamelman
CRUST • Richard Bertinet
Ale najpiękniejszą książką jaką dostałam w tym roku jest zdecydowanie:
FEED ME NOW • Bill Granger
L. natomiast przeczytał jednym tchem bardzo zabawny poradnik australijskiego autora, o tym jak zbudować ceglany piec chlebowy... I to jest moja nadzieja na ten rok... od książki do dzieła...
Dźwięki... Cinematic Orchestra x 5 (jak już to hurtowo), Retrospective E.S.T (Trio zmarłego tragicznie półtora roku temu Esbjörna Svenssona), nowa Buika (inna niż wszystkie poprzednie, bo kubańska i "sin fuego" jak na Buikę, bo jak na przeciętną niewiastę to ogień piekielny...).
Dlatego krótce będę Wam życzyć ognia i żaru na codzień... ale to wkrótce. Najpierw napiszę Wam o Maderze.
1 comment:
W smaku niezbyt? Ale za to prezencja pierwsza klasa! :)
Post a Comment