January 6, 2013

ŚWIĘTO TRECH KRÓLI czyli GALETTE DES ROIS


Dziś mój ostatni dzień w Paryżu. To miasto wywołuje we mnie skrajne uczucia. Jest najpiękniejsze na świecie. Nigdzie w tak dużej masie nie ma tylu pięknych rzeczy, kamienic, sklepów, ciastek, czekolady...

Wszystko jest estetyczne: od tablic informacyjnych po karton na ciastka. Kobiety są ubrane dyskretnie, ale najczęściej bardzo dobrze: dobre jeansy, torebka, zadbane wlosy, nieagresywny makijaż. Nawet złoto, Francuzki noszą inaczej niż reszta świata. Zazdroszczę im tego, że wychowują się w kulturze wizualnej, w której trudno mieć zły gust.

Za piękną fasadą jest jednak bardzo dużo hipokryzji, sztucznej uprzejmości (wręcz teatralnej). Tutaj żyje się dobrze tylko z dużymi pieniędzmi. Z małymi można się cieszyć Paryżem tylko będąc tu na chwilę. Ceny nieruchomości przekroczyły możliwości nawet wyższej klasy średniej. Paryż zaczyna być miastem muzeum.
 Dziś każdy miał szansę zostać w nim królem lub królową. W cukierniach paryskich kolejki jak w Polsce w tłusty czwartek.


Tysiące galettes des rois, a w każdej "la fève"... kto natrafi na nią w swoim kawałku, zasłuży na koronę. 
Galette des rois to ciasto francuskie (koniecznie bardzo maślane) wypełnione masą migdałową. Proste i pyszne. Przepisów znalazłam sporo. Pod tym linkiem: przepis Pascala Brodnickiego. Za rok może odważę się zrobić sama. Dziś nie dostałam korony, ale w południe zrobiłam obchód cukierni pod moim domem... A było co oglądać. Pierre Herme, Gerard Mulot.

U pierwszego kupiłam croissant z masą migdałową, malinami i płatkami róż, u drugiego moją ulubioną bagietkę.
Obserwowałam staruszki na targu, które o jednej kiełbasie rozmawiały jak o niezłej sukience na wystawie. Takie rzeczy tylko we Francji. I dzisiaj przez chwilę czułam się królową... Jutro wracam do roli kopciuszka... już w Berlinie. Czas zejść na ziemię.

3 comments:

Unknown said...

Małgosiu - czuj sie królową! W Paryżu czy Berlinie, Warszawie, Szczecinie...
Miasto jedyne - masz racje. Wrócisz tam jeszcze nie raz.
Tym czasem trzymaj sie!

ZAZDRASZCZAM croissantow!!!

Monia said...

Kocham Paryż pod wieloma względami. Naturalnie za jedzenie i za wyczucie estetyki, o którym piszesz :) Też im tego zazdroszczę :) Przepiękne zdjęcia :) To ciacho z migdałowym nadzieniem wygląda jak poznański Rogal Świętomarciński - pierwotnie był właśnie z migdałową masą, a nie makową :)
Pozdrawiam :)

Unknown said...

Hei Małgoś,
zazdrość samej sobie, że jesteś obywatelką świata i możesz wybierać zewsząd tylko wisienki:)
Ściski.
Arleta.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Popular Posts