Podróż do tego miasta była wielką nadzieją wizualno-kulinarną. Niestety niespełnioną. Aby opisać tę przygodę potrzeba dużo
czasu i będzie to raczej krótka instrukcja przetrwania. ;) Tymczasem
to co nie wymaga komentarza, a co dla mnie najbardziej wzruszające w mieście, w którym beton miesza się z zabytkami.
cdn...
Śliczne mruczki. Szczególnie ten śpiący jest rozbrajający :)
ReplyDeleteJa na koty z aparatem "polowałam" na Malcie :)
Piekne kociaki.
ReplyDeleteJestem ciekawa Twojej relacji.
Pozdrawiam:)
Slodkie kociska, wszystkie bym wyglaskala :)
ReplyDeleteCzekam na relacje, bardzo jestem ciekawa.
Hmmm koty cudne :) a co do kulinarnych doznań Stambułu... byłam i też się rozczarowałam gdyż to co można było zjeść było robione typowo pod turystów. Dopiero przemieszczenie się wgłąb Turcji zmieniło moje nastawienie. Nawet załapaliśmy się na tureckie chrzciny i przysmaki wówczas serwowane.
ReplyDeletePozdrawiam cieplutko.
No na to właśnie robię sobie nadzieję... Może bardziej kameralna Turcja zrobi kiedyś na mnie wrażenie, choć na razie robię pass.
ReplyDelete