July 19, 2011
WŁOSKIE WAKACJE - CZ. 3 BOLOGNA, MODENA, FORLI
Lato nawet ulewne rozleniwia. Stąd ostatnia relacja z majowej włoskiej podróży dopiero dzisiaj.
Przystanek BOLOGNA:
Miasto zupełnie od niechcenia, a nawet bardzo zupełnie. Każda ulica pod Arkadami, więc dobre na słotę...
Nam trafił się upał... z przyjemnością. Szwędając się pustymi ulicami, w niedzielę, zastanawiałyśmy się gdzie są Bolończycy... Te pytania zadawałyśmy sobie w kolejnych kafejkach.
Trafiłyśmy nawet na taką, gdzie kanapki miały rozmiar idealny dla mojej towarzyszki podróży.
Nieopodal... odnalazłyśmy brakujących mieszkańców. Wszyscy polegiwali, mniej lub bardziej, w Giardini Margherita. W Bolonii najmilszym odkryciem była mała knajpka Pane e Vino, gdzie serwują niemałe deski w różnych konfiguracjach z szynką San Daniele. Bardzo polecam. Ceny umiarkowane, porcje akurat, jakość bardzo dobra.
Dzień później Modena... Balsamico u stóp, jeden z najlepszych szefów kuchni niedaleko, miejscowy jednak nam mówi, że to dla bogatych turystów z Nowego Jorku...
Może następnym razem. Idziemy spory kawał do nieturystycznej dzielnicy, gdzie trafiamy do polecanej winiarni Caffe Moreali. Podają świetne vitello tonato.
Pijemy najgorszą herbatę w dworcowym barze (pierwszy odwołany pociąg w naszej włoskiej przygodzie), wracamy do Bolonii objechać rowerem ulubione arkady.
Kolejny dzień: Forli... Lunch przed odlotem... Caffe dei Corsi. Miejsce w samym centrum, bardzo godne polecenia, poza deserem... Reszta rewelacyjna np. nalesnik z ricotta, szparagami na parze w sosie z dyni.
W Warszawie, 3 maja, deszcz ze śniegiem...
A po wakacjach kolejna okazja do poznania mniej "objechanych" Włoch czyli Piemont i kolejne foto-eno-kulinaria z Leszkiem Szurkowskim i Akademią Nikona, a które zapraszam niezmiennie.
A kilka wspomnień z poprzednich w Umbrii pod tymi linkami:
Umbria cz.1
Umbria cz. 2
O samym Piemoncie pisała kiedyś Liska.